sobota, 22 marca 2014

Rozdział II

   Coś we mnie drgnęło. Nigdy wcześniej nie widziałam płaczącego chłopaka. Szybko odwróciłam wzrok. Nie miałam pojęcia, jak się zachować. Jeszcze minutę temu dałabym wszystko, żeby ponownie przywalić mu w twarz. Teraz nie byłam już taka pewna.
  Już cały obóz zauważył chłopaka, który się spóźnił. Max próbował ukryć łzy. Bezskutecznie.
     - Żołnierzu Hark - Reyna nie wyglądała na taką, jakby obchodził ją powód jego płaczu - spóźniłeś się o 2 minuty.
    - Stary, to działka Piątej Kohorty! - krzyknął ktoś za jego plecami, który najwyraźniej nie widział jego twarzy.
     - I dlatego też razem z nią będziesz odbywał dyżur na warcie. Zrozumiano?
   Max pociągnął nosem i kiwnął głową.
     - Znakomicie. Myślę, że możemy się rozejść. Dzisiaj Pierwsza i Druga trenują w pierwszym sektorze, a Piąta, Czwarta i Trzecia - w drugim. W tej kolejności.
  Mruknęłam z niezadowoleniem. Każdy chciałby trenować w pierwszym sektorze, bo jest tam więcej pola do walki na miecze oraz ściana wspinaczkowa. Drugi sektor jest bardziej przystosowany do łucznictwa. Pole do walki wręcz jest tam tylko trochę większe od miejsca parkingowego. Jest jeszcze trzeci sektor - do nauki przyrządzania eliksirów, ale nie ma do niego wstępu od czasu, gdy Remnem Blins z Trzeciej Kohorty wysadził go w powietrze. Ze dwa lata temu. Od tamtego czasu Rzymianie nie zadali sobie trudu doprowadzenia go do stanu używalności, bo twierdzą, że "to i tak nie była istotna umiejętność". Przynajmniej tak mi mówiono.
           Wszyscy legioniści zaczęli się rozchodzić. Musiałam wrócić się do pokoju po zbroję, zanim wybiorę się na trening.
      Po paru minutach przybyłam na miejsce. Piąta Kohorta oczywiście trenuje jako pierwsza, aby trochę zmiękczyć ziemię. Widziałam, że wszyscy stali koło tarcz łuczniczych i czekają na plan ćwiczeń. Ale nogi same już mi się uginały pod ciężarem zbroi, która ważyła chyba z tonę. Dlatego usiadłam na trawniku. Ku mojemu zdziwieniu, pozostali żołnierze poszli w moje ślady, co centurioni przyjęli bez entuzjazmu - "Właśnie przez wasze lenistwo zawsze jesteśmy w tyle!".
     - Z okazji, że mamy trochę mało miejsca - przemówiła Gwen - w jednym czasie na polu może walczyć tylko jedna para.
      Odszukałam wzrokiem Hazel. Uśmiechnęłam się do niej, a ona odwzajemniła tym samym. Nie mogłam sobie wyobrazić bycia z kimś innym...
     - Ja i Dakota dobierzemy was w pary - kontynuowała Gwen, co napotkało dezaprobatę wśród żołnierzy. Jedni ją wygwizdali, inni pokazywali kciuki w dole. Jednak centurioni nie przejmowali się tym i zaczęli wyczytywać z listy nasze pary.
     - Mark Feas i Katie McDonald. Chloe Bennington i Toward Ched.
  Wyliczała kolejnych współzawodników, aż w końcu:
     - Hazel Levesque i Frank Zhang
   Westchnęłam. Frank był bardzo miłym facetem. Obiecałam Hazel, że nikomu o tym nie powiem, ale on jej się bardzo podoba. Moja przyjaciółka rzuciła mi przepraszające spojrzenie. Zmusiłam się do słabego uśmiechu. Jeśli Hazel jest szczęśliwa, to mi to wystarcza.
     - Courtney Green i Christian Fank.
          Oho.
   Chris jest synem Apolla - boga sztuki, opiekuna pisarzy, ple ple ple. Kiedy wyszedł z tłumu, odszukał mnie wzrokiem i się uśmiechnął. Stanął opo mojej lewej. Spojrzałam na jego twarz i po raz pierwszy stwierdziłam, że jest nawet przystojny - lekka opalenizna, zielone oczy, ciemne włosy w lekkim nieładzie na głowie... nie, dosyć. To twój wróg.
  Gwen skończyła dobieranie w pary i powiedziała, że walczymy w takiej kolejności, w jakiej byliśmy wyczytywani. Zatem na pole wyszła Katie McDonald i rozpoczęła walkę z Markiem Feasem. Oboje mieli tak po około sześć lat, dlatego nie polało się dużo krwi. Ku naszemu zdziwieniu wygrała Katie, która na znak zwycięstwa zerwała pióropusz z hełmu Marka. Żołnierz bez tej ozdoby był obarczany hańbą i nie dawano mu na wojnie żadnych ważnych zadań. Tak samo teraz w manewrach będzie miał jakieś utrudnienia na swojej drodze.
  Toczyły się kolejne bitwy, a ja próbowałam zapamiętać zwycięzców: Toward, Dennis, Hanna (tak, ta sama mała Hania), Lily, Becky, Mike, Hazel, ...
   - Courtney Green i Christian Fank! Na pole!
  Stanęłam naprzeciwko Chrisa z moją ulubioną bronią w ręku - mieczem ze srebną klingą. Na rękojeści miał wygrawerowany napis "Pugnare et vincere". Hazel mi to kiedyś przetłumaczyła: "Walcz i zwyciężaj", co było niezbyt kreatywne czy budujące, ale dodawało mu eleganckiego wyglądu.
   Poczułam znajome mrowienie na plecach. Ustawiłam się w pozycji gotowości. Mój przeciwnik postąpił tak samo.
     - Powodzenia. - powiedział z chytrym uśmieszkiem
    - I nawzajem.
       Rozległ się dźwięk gwizdka Dakoty i natarłam. Chris bez problemu odparł mój cios i zamachnął się na mnie. Z trudem się uchyliłam, co po części było winą tony żelaztwa na moich barkach. Tymczasem Chris znowu zaatakował. Udało mi się zablokować jego cios, ale czułam, że w nadgarstku coś mi przeskoczyło. Skrzywiłam się z bólu, ale wciaż walczyłam. Chris wyglądał na całkiem rozluźnionego i z uśmiechem na twarzy nacierał na mnie.
W końcu wytrącił mi miecz z dłoni, a ja zachwiałam się na nogach. Ból w nadgarstku nasilił się. Byłam już wyczerpana. Ale wtedy usłyszałam głos Hazel, dopingujący mnie. Zdałam sobie sprawę, że większość legionistów z kohorty mnie dopinguje. Nie mogłam ich zawieść.
      Podniosłam miecz z ziemi. Nagle ból w nadgarstku przestał się liczyć. Byłam tylko ja i Chris, który uśmiechał się do mnie litościwie. Z całej siły pchnęłam głowicą w jego brzuch. Nie spodziewał się takiego obrotu sprawy. Zachwiał się na nogach. W normalnej sytuacji pewnie odzyskałby równowagę, ale tym razem zbroja przeważyła i upadł na ziemię. Tłum ryknął z entuzjazmem. Wygrałam. Natychmiastowo opadła ze mnie adrenalina i powrócił rwący ból w przegubie. Lewą ręką zerwałam pióropusz z jego hełmu i wróciłam na trawnik. Utwierdziłam się w przekonaniu, że z nadgarstkiem stało się coś poważniejszego niż zwyczajne nadwyrężenie. Pamiętam, że Hazel do mnie podbiegła i coś krzyczała. Później zemdlałam.

-*-*-*-*-*-*-*-

Jeśli się podoba, to proszę - zostaw komentarz. Nawet krytyka bardzo motywuje do pisania (: .
Z góry dziękuję,
Natalia ♡
Ps. Ostatnio poprawiłam rozdział Leviosy (www.lilyijames-zdobyc-szczescie.blogspot.com) i napłynęło do mnie parę próśb o korekty na ich blogach. Nie zajmuję się tym zawodowo, ale mimo tego od czasu do czasu mogę poszukać błędów w czyimś opowiadaniu w zamian za małą reklamę :3.

8 komentarzy:

  1. Zacznę od tego, co najlepiej zapamiętałam - CHLOE BELLINGTON?! Czy mam może do czynienia z bratnią duszą? ♥

    Dalej - coś chyba wyczuwam wątek Christney :P. Będę szipować!

    Widzę, że mocno rozszerzasz świat przedstawiony przez Ricka - te sektory, historie.
    Tradyczyjnie Natt urywa w takim ważnym momencie, bo po co ;_; .

    Nie muszę chyba mówić, że czekam na ciąg dalszy.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Liczyłam, że ktoś zauważy związek xD.Dałam jej nazwisko Bennington na cześć wokalisty Linkin Parka - Chestera Benningtona ♡.

      Usuń
  2. Natt (mogę cię tak nazywać? XD) super rozdział!!! Ale nie przerywaj w takich dramatycznych momentach!!! :-(

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Natt jest jak najbardziej okej xd. Postaram się, ale nie obiecuję :P .

      Usuń
  3. Po pierwsze wielki dzięki z reklamę :)
    Po drugie rozdział jak zawsze świetny. No i to dramatyczne zakończenie... Ty chyba nas nie lubisz ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. Fajny rozdział! Piszesz prawie jak Rick ;). Wrzuć szypko dalszą część!

    OdpowiedzUsuń
  5. Super rozdział :D
    Piszesz bardzo ciekawie i ciesze się, że nareszcie znalazłam blog opisany od strony Rzymian ;P
    Przerywanie w dramatycznych momentach jest najlepsze :) :D ;P
    Z niecierpliwością czekam na next!!! Życzę dużo weny do piania kolejnego rozdziału!!!
    Trochę głupio wstawiać link w komentarz, ale nie masz zakładki "SPAM", więc wstawię i zapraszam do siebie :D :
    http://oboz-herosow-nico-di-angelo-spite.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  6. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń

Ekhem, ekhem.
Istotnie, nie ma tu zakładki "spam". Jeśli odczuwasz pilną potrzebę rozreklamowania swojego bloga lub czegokolwiek innego, możesz wpisać to w komentarzu do najnowszego posta. Miło by mi było, gdyby do tego załączone było słówko na temat mojego opowiadania. I stąd moja prośba, aby wasze opinie były bardziej konstruktywne, niż na przykład: "Fajny blog. Zapraszam do mnie.".
Z wielkim poważaniem,
~Natalia ♡